Wakacje zbliżają się wielkimi krokami, zaczyna się czas beztroski i odpoczynku od szkoły. Jest to czas w którym młodzież chętniej oddaje się szaleństwom, a słoneczna i ciepła pogoda, skłania do wycieczek nad wodę. Jeziora, rzeki, morze... To wszystko sprawia iż więcej czasu spędzamy na plaży, kąpiąc się i relaksując. Co jednak z bezpieczeństwem? Dbanie o nie niekoniecznie idzie w parze z rozsądkiem i młodym wiekiem. Zapraszamy do rozmowy Katarzyny Wojtaszek z Adamem Kujawą, inicjatorem kampanii "Ostatni skok".
Katarzyna Wojtaszek: Skąd pomysł na taką jak na urząd nietypową kampanię?
Adam Kujawa: Inspiracja do stworzenia cyklu materiałów, które mają na celu przestrzeganie przed zagrożeniami prowadzącymi do znacznego uszczerbku na zdrowiu lub do śmierci, była prozaiczna. Jestem osobą niepełnosprawną. W wieku siedemnastu lat w wyniku błahego upadku doznałem uszkodzenia rdzenia kręgowego i od tej chwili poruszam się na wózku inwalidzkim. Dokładnie takiego uszkodzenia jak Marcin – bohater spotów. Różnica polega tylko na tym, że ja nie skakałem do wody. Wystarczyła chwila rozmowy, żeby Prezydent Rafał Rudnicki wyraził zgodę na realizacje przedsięwzięcia.Każdy wiek ma swoje prawa. Jest czas na obowiązki, naukę, pracę oraz zabawę. Poprzez Kampanię „Ostatni Skok” chciałbym pokazać człowieka, który w czasie jednej sekundy staje się osobą niepełnosprawną, pokazać jego tragedię osobistą w taki sposób, żeby odbiorca mógł wejść w jego rolę. Przyczyną tego rodzaju wypadków jest nie tylko nieostrożność. Często jest to brawura, alkohol i inne używki. Materiał stawia pytanie: „Czy warto?”.
Marcina poznałem w szpitalu zaraz po jego wypadku. Miał wtedy 15 lat i całe życie przed sobą. Niefortunny skok do wody na plaży w Dojlidach przekreślił lub bardzo oddalił wszystkie jego marzenia, plany na życie. Wszystko stanęło w miejscu. Czas, który mógł poświęcić na realizację planów, zamienił się na miesiące pobytu w szpitalach i ośrodkach rehabilitacyjnych. To czas, w którym trzeba nauczyć się siebie od początku. Czynności życia codziennego, które wszystkim osobom sprawnym wydają się oczywiste (ubieranie, rozbieranie, toaleta, jedzenie czy picie) urastają do rangi tych nie do wykonania bez pomocy osób trzecich. Po szyjnym urazie rdzenia kręgowego zostają sparaliżowane części ciała oraz organy poniżej szyi. Brak chwytu w dłoniach czy poruszanie się na wózku to tylko wierzchołek góry lodowej problemów, które niesie za sobą uraz. W moim przypadku (i nie jestem w tym odosobniony) dochodzi dramat rodziców, rodziny, bliskich.
Kampania „Ostatni Skok” nie uratuje wszystkich. Jeżeli jednak sprawi, że zapadnie w świadomość jednej osoby, której uratuje zdrowie lub życie, to uważam, że warto i trzeba stosować tego rodzaju profilaktykę.
K.W: Od lat działasz na rzecz osób z niepełnosprawnością. Co chciałbyś przekazać młodym ludziom przed wakacjami?
A.K: Na rzecz osób niepełnosprawnych działam od 1996 roku. Moje dotychczasowe działania z ramienia Fundacji Aktywnej Rehabilitacji polegały i polegają nadal na pokazaniu wszystkim, którzy doznali urazu rdzenia kręgowego, że to nie koniec świata. A także na pomocy rodzinom wyżej wymienionych osób. Funkcję Pełnomocnika Prezydenta Miasta Białegostoku pełnię od września 2015. To była decyzja Prezydenta.Każdemu (nie tylko przed wakacjami) zawsze powtarzam: Pomyśl dwa razy zanim zrobisz coś. Oczywistym jest, że tego nie da się cofnąć.
K.W: Jest jakiś sposób Twoim zdaniem aby mniej ludzi siadało na wózki w wyniku skoku do wody?
A.K: Moim zdanie profilaktyka i jeszcze raz profilaktyka. Nie jesteśmy świadomi czyhających na nas zagrożeń. Przykładem profilaktyki jest właśnie Kampania "Ostatni Skok".K.W: Czy uważasz że jako osoba jeżdżąca na wózku, pełniąc funkcję Pełnomocnika ds. Osób niepełnosprawnych przy Prezydencie Białegostoku, jest Ci łatwiej kształtować pozytywny wizerunek, bo znasz problem "od podszewki"?
A.K: To nie do końca tak. Uważam, że osoba niepełnosprawna pełniąca taką funkcję rozumiejąc niepełnosprawność, znając z autopsji, jest wiarygodna. Jest odbierana w środowisku jako człowiek równorzędny. Nie pracuję dla poklasku. Zwyczajnie lubię i chcę pomagać.K.W: Adam, wiem, że prywatnie jesteś mężem i tatą. Czy coś się zmieniło w Twoim życiu? Jak radzisz sobie jako tata na wózku?
A.K:U mnie bez zmian. jedna żona i jedno dziecko. Czuję się świetnie w roli ojca. Młody zaczyna rozumieć otaczający świat. Jesteśmy z siebie dumni. On ze mnie, ja z niego. Życie jest piękne. Nikt nie mówił, że będzie łatwe. Kocham żyć i nic tego nie zmieni.K.W: Dziękuje za rozmowę, życzę wielu realizacji celów oraz przypominamy: dzieciaki dbajcie o siebie i uważajcie, zwłaszcza nad wodą!
źródło zdjęć: prywatne archiwum Adama, tetraplegia.ovh.org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz